piątek, 29 maja 2009

idę w góry cieszyć się życiem...

... to tytuł mojego wpisu do albumu nowalinki ('Sceny z życia'). Pierwotny zamysł był zupełnie inny - chodził mi po głowie wiersz Stachury Teatry dwa. Chodził namolnie i równie nachalnie narzucał interpretację, ale ponieważ nowalinka w liście przewodnim prosiła nie o filozoficzne czy egzystencjalne dywagacje, tylko o utrwalenie jakiejś radosnej, szczęśliwej chwili - w końcu wyparłam z głowy skojarzenie: 'życie to nie teatr'. I pomyślałam o tym, co lubię. Lubię na przykład mieć fioletowe palce od zbieranych na górskiej polance borówek (!), lubię je zjadać prosto z krzaczka (a co tam bąblowiec ;)), lubię się nie spieszyć, podziwiać widoki, grzać się w słonku i nic nie musieć :))

I to jest właśnie taka jedna scena z życia. Borówki w drodze na Turbacz :)


i trochę zbliżeń:
A przy okazji... U MonaLisy słodkości, że aż ślinka cieknie ;) zajrzyjcie koniecznie :))

11 komentarzy:

Drycha pisze...

podoba się :>

jak zwykle ;p

RosaliaArt pisze...

super, nie dość, że zielony, nie dość, że te wszystkie szczególiki przyprawiają o zawrót głowy, to jeszcze jest o Turbaczu, miejscu, górskim miejscu i okolicy,w której często bywam. podoba się, a jakże :D fajnie zinterpretowałaś temat

mamami pisze...

Oj koleżanko, borówki po drodze na Turbacz są zdecydowanie warte uwagi, jeszcze nigdy nie widziałam tak wielkich krzaczorów i takich mega słodkich owoców jak tam :)

meanwhile pisze...

GE-NIAL-NE!!!!!!!!!!!

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

przecudnie...
zieleni się...

Monia vel bobinia pisze...

świetna praca, zresztą jak zwykle :) taka 100procentowo k_majowa; mogłabym patrzeć i patrzeć

chwilka13 pisze...

jak to u Ciebie - zmaaacać od razu się chce!!!

Filka pisze...

i jak zwykle, wpis z najwyższej półki :)

mordaski kochana :*

Nowalinka pisze...

Hm, że ja narzuciłam...hmmm, nie to mialam na mysli, filozofowac mozna jak najbardziej...czasem cięzko ubrać mi cos w słowa ;)

Ale ten wpis bardzo mi sie podoba a borówki równie mocno lubie pożerac prosto z krzaka :)
Czekam na niego z niecierpliwością :)

Lili pisze...

piękny wpis... a lata temu też jadłam borówki (ale dla mnie to jagody:) w drodze a Turbacz...

pracownia kasi pisze...

świetne, takie zielone, ale nie nachalnie, stonowanie i fajnie :)